Autor: Kapłan i dyrektor studium dr Paul- Gerhard Roller
03.08.2017 Tübingen
Droga wspólnoto!
W smutku, w niesamowitym żalu żegnamy Tobiasza. Jego życie zakończyło się o wiele za wcześnie, miał zaledwie 8 lat. Śmierć wydarła rodzicom, rodzeństwu, krewnym, kolegom z klasy i przyjaciołom
ukrytą w Tobiaszu wielką, małą osobowość.
„Jest to najbardziej poruszająca historia, którą ostatnio czytałem. Co za strata, co za ból”, – tak napisał na Facebooku burmistrz Boris Palmer.
Pomimo tej wielkiej żałoby, nabożeństwo to odprawiamy w nadziei i ufności, że śmierć nie jest końcem, lecz ma podwójne znaczenie. Jako chrześcijanie wierzymy, że śmierć nie jest końcem, lecz jest
początkiem nowego życia.
Opieramy się w tym na Bożej obietnicy i wierzymy, że dla Tobiasza rozpoczęła się nowa, niebieska rzeczywistość.
A pokój Boży, który przewyższa nasz cały rozum i nasze siły, niech zachowa nasze serca i umysły. Bóg nas pocieszy!
Przemówienie żałobne:
Drogi Janie, droga Elżbieto,
droga Henrietto i Charlotto,
droga rodzino i przyjaciele,
droga wspólnoto żałobna.
Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci, oszołomieni, skonsternowani i nieutuleni: Tobiasz nie żyje.
Skończyło się jego młode życie, które dopiero, co się zaczęło.
Podczas, gdy inni mogą żyć 10 razy dłużej, on zakończyć musiał swoje życie w wieku 8 lat. To za wcześnie, o wiele za wcześnie, przerażająco wcześnie. Pustka, którą spowodowała śmierć jest
niewypowiedzialnie wielka i przeraźliwa. I ta pustka boli. Dlaczego? Dlaczego ta nagła śmierć? Dlaczego ten promyk światła tylko tak krótko mógł oświetlać swoje otoczenie?
Tego nie możemy zrozumieć.
Wraz ze śmiercią zabrano nam pełną uroku, interesującą, mądrą i pełną humoru istotę. Tym samym wydarto nam kawałek naszej własnej historii.
Już nie słychać słów Tobiasza, nie widać jego gestów, spojrzenia, one już nie istnieją, to wszystko, co znała jego rodzina i bliscy- przepadło.
Tobiasz był bardzo ciekawy wiedzy i świata, wszystko chciał gruntownie badać, a dopiero, co zaczął naukę w szkole. Często był w środku uwagi. Teraz tego szczególnego odnośnika już nie ma.
Dla jego kolegów, kuzynów i przyjaciół też dużo się zmieniło. Oni mieli pomysł, żeby na płótnie napisać „Hallo Tobi” i pokazać to mu przez okno w klinice, jednak już wtedy Tobiasz był w niebie-
tak napisała jego koleżanka po jego śmierci.
Wspólne zabawy, spotkania, pomysły i radości już się kończyły, nie jest to już możliwe.
Krewni, przyjaciele i personel medyczny też stracili szczególnego człowieka. Jego oczy, jego poruszający głos sprawiały, że wzbudzał sympatię i mad podziw przyciągał do siebie ludzi.
Poprzez swój zdecydowany i dojrzały sposób bycia zbliżał do siebie ludzi.
Tobiasz był wzruszająco troskliwym dzieckiem. Chociaż to on był tym, który potrzebował pomocy, to w szczególny sposób troszczył się o dobro innych. Z wdziękiem i humorem, tak długo dręczył siostry i lekarzy, że w kuchni kliniki zawsze znalazło się coś do jedzenia dla tych, którzy go odwiedzali. Wszystko jedno, jak się czuł, zawsze troszczył się o innych. Nawet, podczas jego koszmarnych nocach, kiedy budził się z powodu bólu, nawet wtedy głaskał ręce swoich rodziców i kład głowę na ich ramiona z czułymi słowami wdzięczności.
Tobiasz wzbogacał swoje otoczenie. Wraz z jego śmiercią, krewni, przyjaciele i znajomi stali się ubożsi.
Kiedy urodził się Tobiasz 23 maja 2009 roku, nikt nie przypuszczał w pierwszych miesiącach, co czeka to dziecko.
To kilku miesiącach, nagle zaczął odrzucać jedzenie. Pierwsza krytyczna faza nastąpiła w roku życia, kiedy Tobiasz dostał zapalenia płuc, a jego życie wisiało na włosku.
Tobiasz, swoje pierwsze urodziny świętował w uniwersyteckiej klinice w Monachium.
W następnych latach przeżył 7 złamań ręki i nogi. Cały czas szukano przyczyny jego choroby. Krótko, przed Bożym Narodzeniu 2014 roku zdiagnozowano u 5,1 letniego Tobiasza rzadką chorobę
zaburzenia odporności. W Europie znano tylko 16 przypadków tej choroby. Terapię przechodził w Tübingen. Ostatecznie Tobiasz leżał tam z krótkimi przerwami cały ostatni rok.
Pierwsza transplantacja komórek macierzystych i chemioterapia nie odniosły oczekiwanego sukcesu.
W niedzielę, przed śmiercią, Tobiasz, który zawsze był waleczny i nigdy się nie poddawał przeczuwał, że to już koniec. Pierwszy raz nie chciał żadnej maskotki. Rodzice nie zorientowali się, że on
przygotowywał się do pożegnania z ziemią i odejścia do nieba.
W poniedziałek, kiedy przenoszono go na inny oddział nie chciał już swojego ulubionego misia, który zawsze był przy nim. Nie chciał wziąć go ze sobą. Wcześniej, na niebie pokazały się trzy
cudowne tęcze, jako znak połączenia ziemi z niebem. Dwa dni później pogorszył się stan zdrowia Tobiasza. Został on przewieziony na oddział intensywnej terapii. Nie można było opanować krwotoku w
płucach. Po 24 godzinach, o wpół do drugiej w nocy, po roku pobytu w szpitalu Tobiasz zmarł.
Odszedł od nas szczególny, jedyny w swoim rodzaju, odważny, serdeczny chłopiec. Jego miejsce pozostało puste. To doświadczenie jest tak świeże, że wydaje się nam nierzeczywistym. Będziemy jeszcze długo odczuwać tę pustkę, która jest wielka i nie do zastąpienia.
Kiedy pomyślimy o tej pustce, którą po sobie zostawił Tobiasz, to to uczucie żałoby i żalu obezwładnia nas. Jest to właściwe i ważne: Po stracie człowieka, który był nam bliski, potrzeba też
czasu żałoby.
Jednakże, ta żałoba nie powinna wszystkiego przesłaniać i nie powinna być dominująca. To nie byłoby życzeniem naszego ukochanego zmarłego. Tego też nie chciałby Tobiasz i on też tak nie żył.
Tobiasz wierzył, ufał i kochał Boga.
Jego sentencja chrzcielna towarzyszyła mu przez całe życie i to motto niech też będzie mottem naszego życia. Sentencja ta pochodzi z Psalmu 37: „Powierz Panu swoją drogę i zaufaj mu: On sam
będzie działał”.
Droga wspólnoto!
Każdy z nas pamięta z życia fazy, które były okropne, bolesne, niebezpieczne. Fazy, kiedy groziło nam niebezpieczeństwo stoczenia się na tę, czy inną stronę? Także w odniesieniu na doświadczenia z Bogiem znajdujemy się na wąskiej krawędzi.
Jakie oczekiwania mieliście w stosunku do Boga, kiedy Tobiasz był w złym stanie?
Jedni ograniczają Boga od początku do swoich możliwości. Oni nie oczekują za wiele od Boga.
W każdym razie nie więcej, niż sami mogliby zdziałać. Pomóż sobie sam, wtedy pomoże ci Bóg- takie mogłoby być ich motto. Oni nie spodziewają się po Bogu więcej, niż to, na co pozwala im ich
doświadczenie. Rozstrzygające dla nich jest to, co osiągalne jest w medycynie.
W przypadku Tobiasza, byłoby dla nich wszystko sprawą właściwych lekarzy, właściwego leczenia, właściwego czasu.
Inni całkowicie liczą na Bożą, ponadludzką siłę. Mają wielką nadzieję, że Bóg wkroczy, zainteresuje się i wszystko będzie dobrze. Negatywnego zakończenia nie połączą z ich obrazem Boga. Oni ponaglają Boga do działania, wskazują, co ma robić. Ich modlitwa jest, jak pstryknięcie palcem, by przywołać Boga, jak kelnera, by obsłużył ich według ich życzenia.
W przypadku Tobiasza byłoby to połączone z cudem, który bóg musiałby uczynić.
Droga wspólnoto!
W obydwu przypadkach wiara w Boga jest sprawą drugorzędną. Czy ja od Boga nie oczekuję niczego, czy też oczekuję od niego, by spełniał moje plany- w obydwu przypadkach ja stoję w centrum, jestem miarą wszystkich rzeczy, wszystko obraca się wokół mnie. I przyłapuję się wciąż na tym, jak ta, czy druga strona we mnie bierze przewagę.
W sentencji chrzcielnej Tobiasza Bóg daje nam trzecią możliwość, w której my ani Boga nie ograniczamy do naszych możliwości, ani nie wyznaczamy, co powinien uczynić.
Powierz Panu swoją drogę- można dosłownie przetłumaczyć: To, co dla nas jest za ciężkie i za trudne do zniesienia, zrzucamy na Boga.
Tak, jak się ciężki kamień, czy drzewo przetacza się na bok, tak powinniśmy my to, co przekracza nasze siły i możliwości zrzucić na Boga. Przekazać Bogu i powierzyć w ręce Boga. To nie
zaoszczędzi nam naszego bólu i pytań, ale to działa uwalniająco i pomaga.
Tego ciężaru śmierci 8- letniego Tobiasza, Bóg nam nie oszczędził. Lecz On przemawia do nas swoim słowem z Psalmu, by nie szukać wyzwolenia naszych okropnych dylematów na płaszczyźnie ludzkiej, lecz na wyższej. Wierzymy w to, że im więcej wiemy, tym lepiej rozwiążemy nasze problemy. Chcemy wiedzieć więcej, więcej poznawać, rozumieć, jak funkcjonuje człowiek.
Bóg chce otworzyć nam oczy: Nam nie brakuje wiedzy, ale brakuje nam wiary i zaufania w Niego. Jeśli nasze życie ma mieć sens, powinniśmy ufać Bogu. Psalm 37 jest namiętną namową do życia z
Bogiem.
Bóg nie jest problemem, Bóg jest rozwiązaniem.
Tobiasz żył w wierze, w mocnym zawierzeniu Bogu. W ostatnich tygodniach był pewny, że będzie oglądał Jezusa twarzą w twarz. To dawało mu pogodę ducha, nadzieję i siłę.
Jego testamentem dla nas jest jego sentencja chrzcielna, która zawsze towarzyszyła mu w życiu. Tobiasz chciałby, by ona była też mottem naszego życia.
Zawierzyć Panu swoje drogi, liczyć się z rzeczywistością Bożą, prowadzić życie w wierze, jest to największa radość, którą możemy uczynić Tobiaszowi i samym sobie. Znajdźcie w swoim życiu miejsce
na wiarę. Miejcie odwagę poszerzać horyzonty i uwzględnić w swoim życiu Boga, włączyć go do swojego życia.- Przez cierpienie, śmierć i zmartwychwstanie Syn Boży, Jezus Chrystus, ofiaruje każdemu,
kto w Niego wierzy, życie wieczne.
Nie oznacza to, że nie ma śmierci, ale, że śmierć nie ma ostatniego słowa.
Dzięki Bogu, przez Jezusa Chrystusa!
Amen.